STRADUNIA Strona Główna STRADUNIA
Nasza wieś... Wasz Świat !!!

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Słowo na niedzielę
Autor Wiadomość
daniel.a
weteran forum


Wiek: 53
Dołączył: 14 Lis 2008
Posty: 132
Poziom: 10
HP: 0/230
 0%
MP: 110/110
 100%
EXP: 12/22
 54%
Wysłany: Czw 30 Maj, 2013 13:14   

Chrześcijaństwo to religia naznaczona wieloma tajemnicami. Zresztą, gdybyśmy już wszystko o Bogu wiedzieli, poznali Go tak do końca, potrafili zmierzyć, zważyć, dotknąć, Bóg nie byłby już Bogiem.
Podobnie ma się rzecz z naszą wiarą. Gdybyśmy już wszystko poznali, zrozumieli, wiedzieli, nie byłaby to już religia a jedynie jakaś filozofia, dziedzina wiedzy. W naszej wierze jest dużo tajemnic i bardzo dobrze. To właśnie dzięki tej tajemnicy wiara ma w sobie ten element świętości, kontemplacji, mistycyzmu.
W naszej wierze jest dużo tajemnic i bardzo dobrze. To właśnie dzięki tej tajemnicy wiara ma w sobie ten element świętości, kontemplacji, mistycyzmu. Dziewica urodziła Syna; zmarły Łazarz wyszedł z grobu; Jezus zmartwychwstał; Bóg – to niewidzialny Ojciec; a Duch Święty – pod postacią gołębicy. To tylko niektóre tajemnice.

www.sliwamariusz.wordpress.com

Jezus powiedział swoim uczniom: Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi.
Dziewica urodziła Syna; zmarły Łazarz wyszedł z grobu; Jezus zmartwychwstał; Bóg – to niewidzialny Ojciec; a Duch Święty – pod postacią gołębicy. To tylko niektóre tajemnice. I to właśnie nie jest bez znaczenia.
Musi istnieć tajemnica, byśmy zapragnęli ją odkrywać, zgłębiać, poznawać.

Nam, ludziom XXI wieku wydaje się, że jesteśmy tacy mądrzy. Nauka ma tyle wynalazków. Człowiek wyruszył już w kosmos. Coraz bardziej ułatwia sobie życie. Wydaje się, że niedługo już nie będzie rzeczy niemożliwych. A jednak, to wszystko nie do końca prawda.
 
     
daniel.a
weteran forum


Wiek: 53
Dołączył: 14 Lis 2008
Posty: 132
Poziom: 10
HP: 0/230
 0%
MP: 110/110
 100%
EXP: 12/22
 54%
Wysłany: Czw 30 Maj, 2013 13:26   

Stare, wschodnie opowiadanie przekazuje taką historię. Pewnego dnia rolnik o imieniu Jan orał pole. Natrafił nagle w ziemi na żelazne koło, do którego było przytwierdzone coś ciężkiego. Przełożył przez koło linę, zaprzągł woła i wyciągnął z ziemi wykonany z brązu dzwon. Wydobycie dzwonu poszło wyjątkowo lekko, był on większy i cięższy niż inne dzwony. Ludzie przybiegli i dziwili się. Nikt nie potrafił wyjaśnić, skąd tu się wziął. To musi być cud – uważali. Przynieśli narzędzia i zrobili drewnianą dzwonnicę dla owego dzwonu.
Dwanaście razy w roku, w każde wielkie święto dzwon dzwonił. Słyszano go we wszystkich wioskach w promieniu kilku kilometrów. Kto usłyszał ten dzwon, ten stawał się lepszym człowiekiem. Kto miał zmartwienie, zapominał o nim, kto był sam, nie odczuwał samotności.
Dla chorych cierpienie stawało się lżejsze, smutni odzyskiwali odwagę. Biedni czuli się bogaci, a bogaci przypominali sobie o biednych i pomagali im. Taką moc miał ten dzwon.
Wielki i groźny car, który rządził krajem, usłyszał o tym dzwonie. To nie jest dzwon dla chłopów – powiedział. Zabiorę go do siebie. Wziął ze sobą żołnierzy i załadował ów dzwon na wóz. Jednak woły nie mogły ruszyć z miejsca. Kazał zaprzęgać dodatkowe, jednak i to nie pomogło. Zdenerwowany kazał rozbić dzwon na tysiąc kawałków. Skoro nie chce dzwonić dla cara, to już nigdy nie będzie dla nikogo dzwonił. Skorupy rozbitego dzwonu pokryły całe pole. A wielki i groźny car ze swymi ludźmi odjechał.
Następnego ranka Jan wyszedł w pole. Chciał zaorać kawałki dzwonu w ziemi, z której pochodziły. Spodziewał się, że znajdzie tysiąc skorup z rozbitego dzwonu. Ale co znalazł? Pole było usiane tysiącem małych dzwoneczków, idealnie podobnych do siebie. Jan zaczął je zbierać i rozdawał ludziom w wiosce i sąsiednich miejscowościach.
Teraz dopiero zapanowała radość wśród ludzi. Każdy został obdarowany takim samym darem. Powróciła radość i zadowolenie.

Bracia i Siostry. Tym dzwonem, który pojawił się na naszej ziemi, był Jezus Chrystus. To On głosił, nauczał, mówił o Królestwie Bożym. On mówił nam, że istnieje inny świat. Ci, którzy go słuchali, którzy mu uwierzyli, stawali się innymi, lepszymi ludźmi. Odnajdywali radość, sens życia. Tak wielu cieszyło się z jego obecności. Jego nauka rozchodziła się po całej okolicy. Nie wszystkim jednak to odpowiadało, wiec postanowili go zabić, po ludzku zniszczyć. Jednak Jego śmierć nie była końcem wszystkiego, ale wtedy dopiero wszystko się zaczęło. Zmartwychwstał. Wstąpił do nieba i w końcu, co dziś wspominamy, posłał, pozostawił każdemu z nas Ducha Świętego.

Dziś trzeba nam zobaczyć, czy nie zapomnieliśmy o Duchu Świętym, który został nam dany w sakramencie chrztu świętego, czy podczas bierzmowania. Czy nie wypalił się nasz entuzjazm, czy nie stygnie nasza wiara. Czy dzwon naszej wiary ma serce. Czy go w ogóle słychać w naszym domu, w miejscu pracy. Dzwon bez serca jest głuchy, tak jak wiara bez uczynków jest martwa. Jak ważne jest to, by przed ważnymi decyzjami i wydarzeniami życiowymi nie panikować, tylko zaufać i skierować swe myśli ku Bogu, pamiętając o modlitwie do Ducha Św., która umacnia i kieruje nasze myśli oraz czyny we właściwym i dla nas najlepszym kierunku. Jeśli nie modlimy się o Ducha Świętego w nas, to nie dziwmy się, że nie dostrzegamy jego obecności i działania. Dzwon musi mieć serce, aby dzwonił. Człowiek musi mieć ducha, aby żył pełnią życia. Dlatego dziś w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego módlmy się, wraz z błogosławionym Janem Pawłem II, powtarzając słowa jego modlitwy: Niech zstąpi Duch Twój, niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi. Amen.
 
     
agger
weteran forum


Wiek: 70
Dołączył: 05 Lut 2008
Posty: 145
Poziom: 11
HP: 0/272
 0%
MP: 130/130
 100%
EXP: 3/25
 12%
Wysłany: Pon 03 Cze, 2013 10:07   

Osiem dni oktawy Bożego Ciała jest uważane za czas szczególnej łaski, a Jezus we własnej Osobie spaceruje naszymi ulicami lub wokół Kościoła. Jeszcze po wojnie w niektórych regionach Polski Kościół obchodzono dwa razy w ciągu dnia: rano i wieczorem. Teraz odbywa się jedna taka procesja.
Oktawa Bożego Ciała jest szczególnym czasem łaski. Dlatego Kościół zachęca nas do tego, byśmy nie zmarnowali okazji do zdobycia tych łask i jak najpełniej z nich korzystali.

Ostatniego dnia oktawy, w czwartek, kapłan święci wianki sporządzone z pierwszych kwiatów i ziół leczniczych. Są one symbolem ludzkiej pracy, a jednocześnie utożsamiają dar Boży służący ludziom i wszelkim stworzeniom. Podczas święcenia ziół wznoszone są modlitwy o opiekę nad polami i o dobre zbiory.

Wianki sporządzane są zazwyczaj z rumianku, róż, mięty, rozchodnika, macierzanki, kopytnika, grzmotnika, jaśminu. Dziś z powodu zastąpienia niegdyś powszechnych ziół dostępnymi roślinami ogrodowymi i kwiatami cechy uzdrawiające wianka zdecydowanie się ograniczyły. Zatyka się je za obrazy świętych, nad oknami i w sieni. Do tej pory przypisuje się wiankom leczniczą moc i działanie ochronne, dawniej natomiast wierzono, że zapobiegają urokom i odpędzają czarownice.

Wianek przechowywany jest przez cały rok., nie wolno go wyrzucić, bo jest poświęcony, po roku można go spalić.

Tradycja ta dziś jest praktykowana w niewielkim stopniu. Młode pokolenie raczej nie zna i nie święci wianków w oktawę Bożego Ciała. Niektórzy nawet nie wiedzą, że taki zwyczaj do tej pory się zachował.
 
     
agger
weteran forum


Wiek: 70
Dołączył: 05 Lut 2008
Posty: 145
Poziom: 11
HP: 0/272
 0%
MP: 130/130
 100%
EXP: 3/25
 12%
Wysłany: Pią 24 Sty, 2014 10:59   

Krótka historia o Papieżu Franciszku...

http://implebot.pl/link/A159250/1/14770124/e4676a
 
     
agger
weteran forum


Wiek: 70
Dołączył: 05 Lut 2008
Posty: 145
Poziom: 11
HP: 0/272
 0%
MP: 130/130
 100%
EXP: 3/25
 12%
Wysłany: Nie 16 Mar, 2014 16:49   

(11) Mądre teorie profesora Schenka

Temat chodził mi po głowie od kilku już lat. Nie byłem nigdy pewny, czy aby rzeczywistość jest taka, jak moje (i nie tylko moje) teorie. Tym bardziej, że fachowcem w branży psychologiczno-pedagogicznej nie jestem. Aliści niedawno rzeczywistość ukłoniła się moim przeczuciom. Patrzyłem onegdaj, jak ludzie schodzą się na Mszę. Dorośli, nieliczne dzieci w szkolnym wieku (nieliczne, bo demograficzna zapaść). No i maluchy. Tu w wózku, tu na rękach. O, a tu za rączkę. A tych to widziałem jeszcze jak na chrzcie! Gdzieś tam w zakamarkach myśli pojawiła się obawa, czy aby dzieciak da nam żyć. Bo tu jest ten mój temat i teoria. Mianowicie: jeśli mama jest w ciąży i bywa w kościele z częstotliwością „wielkoświąteczną”, a potem z niemowlęciem podobnie, to już gdy z nim przyjdzie, wrzask murowany. Nie tylko wrzask, ale cały scenariusz „międzynarodowego terroryzmu” (określenie zasłyszane w Niemczech w podobnej sytuacji, spodobało mi się). Czyli tupanie, wyrywanie się, tarzanie się po podłodze, rzucanie smoczkiem, gryzienie miśka itd... Jestem anielsko tolerancyjny wobec dziecięcych płaczów w kościele, gaworzeń, spacerów, okrzyków. Twierdzę, że kościół to nasz dom. A co to za dom, w którym by brakło dziecięcych głosów. Ale terroryzm jest czymś zgoła innym. Pół biedy, jeśli matka (tato) zareagują wychodząc z dzieciakiem. Na terrorystów innego sposobu nie ma. Tym razem reakcja mamy była prawidłowa. I dobrze.

Nieraz obserwowałem mamy w stanie błogosławionym – to coś więcej niż tylko w ciąży. Mam je wciąż w oczach. Co niedzielę na Mszy świętej (i do komunii, wtedy też „krzyżyk dla dzidziusia”). I bez Mszy – po prostu na modlitwę w ciszy świątyni. I z maleństwem pod sercem do spowiedzi. I na różańcu czy drodze krzyżowej – choć zimno. Później te dzieci jako niemowlaki, jako przedszkolaki, jako uczniaki nie wrzeszczały, nie tupały w kościele, nie goniły wokoło, nie cudowały – one wiedziały (nawet na etapie budzącej się świadomości), co w przestrzeni świątyni przystoi. Inaczej powiem – one wyczuwały sakralność tej przestrzeni i czuły się w niej bezpieczne. Teraz niektóre z nich już swoim samochodem na Mszę przyjeżdżają. Wciąż wiedzą, czym jest kościół i czują się tu jak w bezpiecznym domu. Nie będę wymieniał imion, sporo ich jest. Jak przeczytają ten felieton – odnajdą siebie, swoich rodziców, swoje dzieciństwo sprzed urodzenia jeszcze. Podziękujcie mamie i tacie!

Wśród ministrantów i ministrantek stanowią oni zdecydowany trzon liturgicznej wspólnoty. Do tańca i do różańca. A nawet konie z nimi kraść można! Bez obaw, koni u nas nie ma, sprawa czysto teoretyczna. Byłem kiedyś wikarym w Bytomiu, proboszczem był ks. Wacław Schenk, profesor uniwersytetu (historyk), mądry i dobry człowiek. Jednym z ulubionych motywów jego duszpasterstwa była pedagogika prenatalna – czyli wpływ na wychowanie dziecka zanim ono się urodzi. Także w perspektywie wiary. Jako wikarzy podśmiewaliśmy się trochę z tych jego (nieszkodliwych, jak nam się wydawało) teorii. Nie znaliśmy życia. To nie były „nieszkodliwe teorie”, to była ważna i mądra cząstka prawdy o człowieku. Warta przypomnienia i dzisiaj.

Ks.Tomasz Horak
 
     
daniel.a
weteran forum


Wiek: 53
Dołączył: 14 Lis 2008
Posty: 132
Poziom: 10
HP: 0/230
 0%
MP: 110/110
 100%
EXP: 12/22
 54%
Wysłany: Nie 20 Kwi, 2014 09:55   

Jak wielu ludzi dziś świętuje! Niejednakowa jest głębia tego świętowania.
Jest szczera, dziecięca radość – jak choćby tych dwóch dziewczynek, które kiedyś obserwowałem przy wyjściu z kościoła. Jedna do drugiej z przejęciem mówiła, wymachując przy tym rączką: „Jednak żyje! Jednak żyje!”
Jest w przeżywaniu świąt wielkanocnych spokojna wiara tych, którzy dawno uporządkowali sobie swoją wiedzę, wątpliwości, wszystkie „za” i „przeciw”.
Jest wiara tych, którzy nie potrafią sobie z wątpliwościami poradzić, ale czują się porwani wiarą innych ludzi. Czują, że tradycja Kościoła i wiara tylu pokoleń nie może się mylić – i to im wystarcza.
Jest też wiara niepewna, pełna wahań, niewyjaśnionych wątpliwości. Wiara, która choć każe świętować, to jednak nie daje poczucia ani pewności, ani bezpieczeństwa.
Jest wreszcie wiara mała, która albo dopiero kiełkuje, albo więdnie w czyimś sercu. Różne mogą być tego powody i różna skala.
Ale nawet w człowieku małej wiary istnieje jakiś punkt styku z tajemnicą Boga, z tajemnicą Jezusa i Jego zmartwychwstania. Choćby to było pójście na rezurekcję.
A może mniej – bo tylko w Wielką Sobotę z koszyczkiem wielkanocnych potraw. To też świadectwo wiary, choć małej.
Ks.Tomasz Horak
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 14